[Verse 2: Junes] Jeszcze kiedyś się spotkamy - to jest więcej niż pewne Wszystkie uprzejmości będą mniej niż zbędne Już raz tak zrobiłem i tak robić będę Jestem chujem z definicji i tego nie zmienię Obrażony na świat za ludzi, których nosi ziemia Chodzę w maskach, które codziennie chcę zmieniać Kiedyś głodny fejmu chłopak z małego miasta Mimo ciągłych postępów znała go tylko garstka Chciałem zostawić po sobie, żebyś sprawdzał Czysta magia na bitach, liryczna warstwa Prawda o mnie, to jak paradoks kłamcy Jestem dobry na tyle, na ile Ci wystarczy Kiedy mnie zabraknie, nie pamiętaj o mnie Nigdy nie byłem wart żadnych dobry wspomnień A rozsądniej te złe zapomnieć po prostu I nie pytaj mnie jak mogłem to wszystko popsuć
[Hook]x2
[Verse 3: Junes] Moje życie to pasmo porażek, kilka zwycięstw Byłem sześć stóp pod ziemią, byłem też na szczycie Na kłamstwach oparto moją średnią szkołę Na studiach zarabiałem pisząc prace naukowe Kiedyś chciałem nawet zostać kurwa doktorem A dziś na punkcie szkoły mam jedynie fobię Nie cierpię obowiązków, robię rap i jujitsu Chodzę do pracy i nie chcę więcej nic już Kiedyś chciałem umrzeć bardziej niż się ogarnąć Dziś stoję twardo, choć gram słabą kartą I ponadto blef jest moją jedną szansą Mam jedno życie, jedną miłość i gram to Żyję w Polsce, choć kiedyś pewnie to zmienię Będziesz widział mnie w nocy na bezchmurnym niebie Krzyż południa na razie krzyżuję za to palce Kiedyś wygram życie, teraz o nie walczę!